czwartek, 28 stycznia 2016

Podsumowanie roku 2015

Tak, wiem, wszyscy szanujący się blogerzy opublikowali podsumowanie roku w pierwszym tygodniu stycznia, a ci bardziej spóźnialscy, w drugim. Niestety, mnie się ta sztuka nie udała, dlatego podsumowanie zamieszczam teraz :)

W 2015 rozegrałam 289 rozgrywek (a przynajmniej tyle mam zarejestrowanych) oraz ponad 100 rozgrywek online, ale tych nie wliczam do statystyk. Nie jest to oszałamiający wynik, ale w porównaniu z 2014 zanotowałam niezły wzrost (wtedy było tylko 209 rozgrywek "na żywo"). Nieco spadła liczba różnych tytułów, które trafiły na stół: było ich w tym roku 58 (64 w 2014). Czy to źle? Niekoniecznie, ponieważ dzięki temu sporo tytułów poznałam dokładniej.

Najlepszy miesiąc to kwiecień z 55 rozgrywkami (rok temu max to 35), a najgorszy był marzec (12 rozgrywek, ale w zeszłym roku min to tylko 7 partii).

Tradycyjnie już, TOP3 najlepszych gier granych w 2015

  1. Tezeusz: Mroczna Orbita - bardzo lubię tę grę, choć nie trafia zbyt często na stół. W zeszłym roku było pod tym względem nieco lepiej, ponieważ umieściłam ją w swoim wyzwaniu 10x10, ale ciągle mam poczucie, że gra ma do zaoferowania o wiele więcej, niż do tej pory widziałam. W wariancie 2-osobowym gra się rewelacyjnie, a 3 i 4 osoby jest nieco zbyt chaotycznie.  
  2. Alchemicy - gra, o której było słychać wszędzie, zarówno przed premierą, jak i po niej. Ambitna, mózgożerna, wymagająca. I wiecie co się okazało? Użyłam ją z sukcesem jako gateway'a - da się :D Udało mi się też namówić do gry rodziców (i oczywiście przegrać z nimi z kretesem). Jak się okazuje te 20 stron instrukcji opisuje naprawdę logiczne i spójne zasady. Gra sprawdza się wyśmienicie w każdym składzie osobowym i za każdym razem dostarcza sporo emocji.
  3. Time's Up! - kupiłam tę grę zupełnie przypadkiem, szukając imprezowego tytułu na Sylwestra. Zaskoczyło w każdym gronie, na którym ją testowałam (a były to naprawdę zróżnicowane grupy). Jeżeli szukacie gry, przy której wszyscy będą pękać ze śmiechu, to wybór może być tylko jeden.

Trochę żałuję, że w 2015 roku nie zagrałam ani jednej partii w dwie z gier, które trafiły do mojego TOP3 roku 2014. Było to spowodowane przede wszystkim brakiem czasu na bardzo długie rozgrywki (Wojna o Pierścień i PLO trwają kilka godzin), ale też wyzwaniem, które sobie postawiłam, a o którym piszę nieco dalej.

Rozczarowania

  1. Crowdfunding. Definitywnie przekonałam się, że nie jest to dla mnie. Do tej pory brałam (lub biorę nadal) udział w około 10 kampaniach i niestety żadnej nie mogę ocenić w pełni pozytywnie. Najczęstszym problemem są kosmiczne opóźnienia. O ile do przedsprzedaży nic nie mam, bo zwykle są ogłaszane 1-2 miesiące przed premierą, to czekanie niemal rok na wydanie gry mija się z celem. Były też problemy z jakością wydawanej w tej sposób gry, błędnymi komponentami, ale również zgrzyty w postaci rozpoczęcia sprzedaży w sklepach przed wysyłką do wspierających. Tak wiem, oferty w kampaniach są często bardzo kuszące cenowo, ale czy na pewno? Limitowane edycje z kampanii są dostępne po jej zakończeniu w sklepach, a uwzględniając zniżki i rabaty, ich cena nie odbiega od cen w czasie kampanii. W tym roku szykuje się kilka interesujących kampanii, więc być może jeszcze na jakąś się skuszę, ale jej oferta będzie musiała być naprawdę atrakcyjna. Generalnie wady i zalety crowdfundingu to temat rzeka, który być może kiedyś poruszę.
  2. Mało rozgrywek w gry wydane w 2015. To niestety wynika bezpośrednio z faktu, że w 2015 starałam się ograniczać wydatki związane z grami. Miejsce na półkach powoli się kończy, a czas przeznaczany na granie jest zbyt krótki, żeby ograć posiadane tytuły. Staram się to nieco nadrabiać na konwentach, ale w zeszłym roku udało mi się dotrzeć tylko na Pyrkon, więc wynik jest jaki jest...
  3. Mało, zbyt mało czasu na bloga. Co roku to samo - obiecuję pisać więcej i mi się nie udaje. Cóż zrobić, takie uroki hobbystycznego bloga, który nie jest zależny od terminów narzucanych przez wydawców. Mam jednak w planie zacząć wrzucać więcej krótkich notek z wrażeniami z konkretnych partii - w zeszłym roku testowo opisałam w ten sposób kilka scenariuszy Descenta, co cieszyło się sporą popularnością, więc myślę, że może to być dobry kierunek.

Co dalej...?

Na początku roku podjęłam wyzwanie, aby zagrać po 10 razy w 10 różnych gier. Niestety, nie udało mi się - zrobiłam zbyt ambitną listę (celowo pominęłam party games oraz tytuły, które tak czy inaczej trafiają na stół). Przekonałam się, że tego typu wyzwania nie są dla mnie - wybierając grę nie kieruję się statystykami, tylko ochotą na konkretny tytuł i to niestety zaważyło. Od teraz koniec z wyzwaniami ilościowymi!
Miałam pomysł, żeby moim noworocznym postanowieniem było ograniczenie zakupów związanych z grami, ale kogo ja chcę oszukać - to nie ma szans się udać. Mamy koniec stycznia, a ja już dokupiłam do kolekcji dwa tytuły i czaję się na kolejne...

Na ten rok nic nie obiecuję - może brak planu pozwoli mi na aktywniejsze granie i pisanie :)

Aha, zapraszam też do subskrybowania profilu na Facebooku - dzięki temu nie ominą Was nowe posty :)

1 komentarz: