niedziela, 8 marca 2015

Nowa Era - powrót na stół

Nową Erę kupiłam tuż po premierze. 51. stan zauroczył mnie od pierwszej rozgrywki, ale dopiero Nowa Era miała wszystko, co potrzebne, żeby trafić do czołówki moich ulubionych gier: była wymagająca, pozwalała realizować ogólną strategię, równocześnie kładąc duży nacisk na taktyczną optymalizację ruchów, a przy tym, wprowadzała trochę negatywnej interakcji. Dodajmy do tego optymalny czas rozgrywki (ok. 60 min dla dwóch graczy) oraz niezłe grafiki na kartach i mamy mój osobisty przebój. Tuż po zakupie NE trafiała na stół dosyć często, ale kiedy raz została odłożona, jakoś trudno było do niej wrócić.

Wczoraj sięgnęłam po Nową Erą po raz pierwszy od ponad 2 lat. Zapisując rozgrywkę na BGG szczerze się zdziwiłam, że jest to moja pierwsza rozgrywka w Nową Erą (tzn. pierwsza od listopada 2012, ponieważ wcześniej nie notowałam rozegranych partii). Jak to się stało, że jedna z moich ulubionych gier przeleżała na półce tak długo? *tu dodam, że w tym czasie zagrałam w 51. Stan dokładnie 2 razy i to w tryb solo...

Powód jest prosty: Nowa Era to gra wymagająca. Ma wysoki próg wejścia, sporo reguł (i wyjątków od nich), kiepsko napisaną instrukcję. Sama rozgrywka wymaga skupienia i optymalizacji każdego ruchu. To sprawia, że trudno jest znaleźć współgraczy do tego tytułu. Uczenie kogoś zasad do Nowej Ery, jest trochę jak inwestycja: szkoda na to czasu, jeżeli z daną osobą gra się sporadycznie - w takim przypadku wolę sięgnąć po inny tytuł, który już w pierwszej rozgrywce da wszystkim graczom równe szanse i radość z gry. Do Nowej Ery trzeba znaleźć w miarę stałą grupę współgraczy, wtedy gra rozwija skrzydła. Ponadto, współgracze muszą chcieć poświęcić te kilkanaście minut na wysłuchanie reguł, a potem kilka rozgrywek na faktyczne poznanie gry. 
Nowa Era jest grą typu "Hard to learn, hard to master", ale warto wykonać ten wysiłek. Satysfakcja z dobrze rozegranej partii jest niesamowicie duża. Nic nie daje takiej radości, jak budowanie kombosów z kart, które na pierwszy rzut oka zupełnie się nie uzupełniają. A chwilę później przeciwnik wykonuje jeden, jedyny w całej partii atak i burzy nam kluczową dla tego komba lokację. Wtedy nie ma wyjścia, trzeba zagrać kolejny raz, żeby się odegrać.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz