Gracze grający wspólnie przeciwko grze? Jak najbardziej!
Gry kooperacyjne są doskonałym rozwiązaniem dla osób, które niespecjalnie dobrze czują się w obliczu negatywnej interakcji. Pozwalają również dosyć bezboleśnie wprowadzić współgraczy w nieco bardziej skomplikowane tytuły - wystarczy, że jedna osoba pozna szczegółowe zasady gry, a pozostali mogą je przyswoić w trakcie rozgrywki, nie ryzykując swojej klęski w ostatecznej punktacji.
Robinson Crusoe w trakcie rozgrywki. Foto: Wydawnictwo Portal |
Trzeba jednak uważać, bo wystarczy jeden despotyczny gracz, który wcieli się w postać lidera, a wtedy cała przyjemność z gry dla pozostałych znika.
Gry kooperacyjne lubię również za to, że występują w nich często bardzo oryginalne rozwiązania w mechanice. W końcu jakoś trzeba zaprojektować tę sztuczną inteligencję, która będzie kierować grą i utrudniać życie graczom.
Gier kooperacyjnych na rynku jest całkiem sporo. Mój TOP to:
- Robinson Crusoe: Adventure on the Cursed Island - gracze wcielają się w rozbitków na bezludnej wyspie, którzy walczą o przetrwanie, a przy okazji starają się zrealizować dodatkowe cele misji. Bardzo klimatyczna i wciągająca.
- Horror w Arkham - badacze kontra przedwieczne potwory; sztandarowy przykład przygodówki, gdzie klimat przesłania drobne niedociągnięcia mechaniki.
- Pandemic - chyba najbardziej optymalizacyjna z wymienionych w TOP; gracze walczą z epidemiami chorób wybuchającymi na świecie - jeden z najgorszych tematów gry jakie znam, ale rozgrywa jest na tyle interesująca, że gra trafia do zestawienia.
Horror w Arkham. Foto: Sven Christmas |
Dodatkowe propozycje, tuż za podium:
- Zakazana Wyspa - czyli Pandemic w wersji light: podobna mechanika, znacznie ładniejsze wykonanie, przystępniejszy temat i zdecydowanie niższy poziom trudności.
- Ghost Stories - egzorcyzmy w chińskiej wiosce; wśród wymienionych w tym poście, ta gra jest najtrudniejsza pod względem szans na wygraną (reguły nie są skomplikowane); do niedawna na moim podium, ale potem wydano Robinsona.
Pandemic - plansza do gry |
Kooperacja to pojemny gatunek. Warto zwrócić uwagę na gry, które stosują drobne zmiany w samej idei kooperacji.
(1) Kooperacja, ale nie tak do końca - czyli gry, w których część graczy ma zupełnie inne cele niż pozostali:
- Battlestar Galactica - nigdy tak do końca nie można być pewnym, kto z graczy jest człowiekiem, a kto cylonem.
- Sabotażysta - wesoła imprezówka; wiele osób zaraziło się planszówkowym nałogiem właśnie z powodu tej gry.
(2) Półkooperacja - czyli wszyscy ("ci dobrzy") na jednego ("tego złego") - osobiście w przypadku tego typu gier wolę rozgrywkę dwuosobową, ale w większym gronie jest to jak najbardziej kooperacja (i to warta polecenia!):
- Descent (2nd ed.) - bohaterowie kontra mroczny władca
- Fury of Dracula - hrabia Dracula ścigany po Europie przez łowców
A co z Zombicide? Na całym świecie zbiera świetne opinie (nie tylko ze względu na fenomenalne wykonanie). Aktualnie sam zastanawiam się nad kupnem albo zakazanej wyspy albo właśnie zombicide i staram się zasięgnąć języka na praktycznie żadnej polskiej stronie nic o tej grze się nie pisze :(
OdpowiedzUsuńZombicide nie ma w zestawieniu, ponieważ nie miałam okazji zagrać, oglądałam tylko prezentację na Pyrkonie. Ale akurat Zombicide i Zakazana Wyspa to zupełnie różne gry.
UsuńZakaza Wyspa: szybka (30 min z setupem), dosyć łatwa do wygrania, lekki temat (poszukiwacze skarbów), który jest raczej dodatkiem do mechaniki, czysta kooperacja, niska cena. Idealna do rodzinnego grania lub dla niedzielnych graczy.
Zombicide to już zdecydowanie większy kaliber. Super wykonanie powoduje odpowiednio wyższą cenę. Rozgrywka jest bardziej emocjonująca, to gra typowo "amerykańska", ociekająca klimatem. Skierowana raczej dla bardziej zaawansowanych graczy.
Kurcze no właśnie chyba nie do końca się zgodzę, bo obie gry wybrałem ze względu na prostotę zasad (no i są kooperacyjne) - cena i czas gry to dość drugorzędna sprawa, bo wakacje studenckie - czasu w bród, z ceną gorzej ale jak się chce to się da radę ;).
UsuńWłaśnie ciekawi mnie klimat, bo zakazana wyspa po obejrzeniu paru recenzji wydała mi się hmm... płytka? Chyba nie umiem tego inaczej określić, ewentualnie może nijaka też by pasowało. Za to po obejrzeniu odcinka TableTop na kanale GeekandSundry na yt z tą grą stwierdziłem, że chyba jednak warto jej dać szansę.
Z decyzją i tak się póki co chyba wstrzymam do czasu aż zobaczę jakąś polską reckę zombicide, które jak na razie wydaje mi się świetne, ale nie wszystko złoto co się świeci, niestety. Dzięki za odpowiedź tak w ogóle ;)
Chodziło mi bardziej o "łatwość wygranej" niż prostotę samych zasad. Wyspa jest bardzo łatwa do wygrania. Zombicide wydało mi się zdecydowanie trudniejsze (i ten klimat: garstka ludzi pośród hordy zombie).
UsuńJeśli to ma być na wakacje studenckie, to w wyżej wymienionych Zakazana Wyspa byłaby moim ostatnim wyborem, bo po prostu na 3 miesiące ciągłego grania będzie za mało wymagająca (o ile nie grasz z dziećmi, to nawet po kilku grach). Pozostałe natomiast gorąco polecam (którą, to już zależy od innych czynników, np. liczby graczy). Pandemic ma bardzo zbliżone zasady do Zakazanej Wyspy, ale jest bardziej wymagający.
Spójrz też na polecane niżej Legendy Andoru i Flash Point. Z innych: Room 25 (czekam aż pojawi się znowu w sprzedaży), bardzo mocno rozważam kupno Mice and Mystics.
Legends of Andor, Flash Point
OdpowiedzUsuńLegendy mam na radarze od jakiegoś czasu. Flash Point jakoś mi umknął do tej pory, ale wygląda bardzo ciekawie - dzięki za podpowiedź!
UsuńCo prawda, trochę czasu już upłynęło od pojawienia się tego wpisu Autorki, jednak i tak wspomnę o jeszcze jednej grze kooperacyjnej,(właściwie, to łapiącej się do podpunktu 1), bo też może zawierać motyw zdrajcy) mianowicie, o Shadows over Camelot.
OdpowiedzUsuń